Wszystko
zaczęło się dość niewinnie ... w środę 17 grudnia, popijałyśmy
poranną kawę wspólnie z Hanutką. Ktoś
mnie zapytał co sądzę o trzech dniach ciemności, o których
wspomniano na jakimś portalu. Szczerze odpowiedziałam, że nic
i... tak z Hanutką o tym rozmawiamy, że na razie mam się trochę
wycofać gdyż właśnie przechodzę ogromne zmiany w mym polu ...
powiedziałam, że pewnie znowu ludziki są straszone, a u Hanuty
ciekawość wzięła górę. Poleciała
nad Harp i w tym momencie obie utknęłyśmy energetycznie w ...
Afryce. Nie
będę opisywać tego, bo można powiedzieć że to z czym tam
zostałyśmy zetknięte przekracza nawet najstraszniejszy horror. Faktem
jest, że zostałyśmy powalone przez przeciwstawne siły i nie
dałybyśmy rady, gdyby nie pomoc.
Pierwsi
zjawili się Arkturianie i podpowiedzieli by wezwać pomocy innych
ludzi przez Facebooka ... pierwszy raz pisałam i wołałam SOS...
powiodło się, z każdą osobą, która włączała się do akcji
była odczuwalna ulga.
Ta
cywilizacja też wsparła nas własną technologią ... powiedziano
nam, że bezpośrednio nie mogą interweniować na Ziemi... mogą
jedynie przekazywać swoją wiedzę i technologię tym z nas, co się
podejmą tego zadania.
Nie
ukrywam, że mam w sobie trochę szaleństwa i podejmuję się czegoś
co przerasta moje możliwości ... a nasi przyjaciele ze śmiechem
pomagali nam i wyjaśnili, że to jest właściwe bo ci „normalni”
nawet nie żyją, tylko wegetują.
Dwa
dni trwało oczyszczanie kloaki jaką sobie reszta kontynentów w
Afryce zrobiła... teraz jest już jaśniej i nieco lżej... teraz
płyną nowe algorytmy i wcale nie są tak ochoczo przyjmowane,
przecież tam od dziecka jedni drugich mordują i nie widzą nic
złego w takim życiu. Proces
trwa a my obie jesteśmy całą dobę i w Afryce (energetycznie) i w
Europie... jest to dość niewygodne doświadczenie, bo przez
przekazywanie algorytmów, wiele informacji zmienia się również w
nas samych. Wczoraj
opublikowałam artykuł tu:
http://homoangelo.blogspot.com/search/label/Za%C5%9Blubieni%20mi%C5%82o%C5%9Bci
Opisuję
w nim do jakiej zmiany mamy jako społeczność Ziemi dojść. Cały
czas przepływa przez nas potężna energia seksualna tworząc nowe i
burząc stare ... jest to taka potęga, że nawet fizycznie czuję
się zmaltretowana ... a proces trwa w najlepsze. Śmieję
się, że tzw normalni ludzie szykują się do świąt, czyszczą
domy... a my Afrykę... ech przydałby się jakiś „murzyn” do
pomocy. Jeśli
poczujecie taką potrzebę, to włączcie się energetycznie do tego
procesu ... nad Afryką już okropieństw energetycznych nie ma...
energie są w miarę czyste ... pozostało zachęcić ludzi do zmiany
postaw i przyjęcia nowych, świetlnych algorytmów. No
i przebywanie w tej energii seksualnej daje nam też nieco ciekawych
odczuć.
Czasem
w życiu trafia się taki ogromny dar ... czasem spotykamy kogoś,
kogo znamy przez wieki ... to wielki dar wszechświata spotkać się
w miłości. Gdy
otrzymasz taki dar, to serce bije jak oszalałe ... jedno spojrzenie
takiej osoby odpędza wszelkie troski a jej uśmiech dociera wprost
do serca, topiąc wątpliwości. Z
taką osobą czujemy bardzo silną jedność ... potrafi poruszyć
nas na wszystkich poziomach ... do porozumienia zbędne są słowa
... obrazy płyną z serca do serca. Po
prostu rozumiemy się bez słów. Po
raz pierwszy raz w życiu spotykamy kogoś, kogo totalnie akceptujemy
... przyjmujemy takiego jakim jest, bo cały jest doskonały ... przy
kimś takim sami czujemy się jak bóstwo. Kiedy
uda się nam spotkać swojego duchowego partnera na dobre i na złe
musimy zrozumieć, że nasze życie już nigdy nie będzie takie
samo. Jedną
z rzeczy wyróżniających spotkanie z duchowym partnerem jest
wrażenie przeżywania niezwykłej przygody duchowej. Oboje partnerzy
czują, że tak właśnie miało być, że znają się przez wiele
wcieleń ... czują niezrozumiały, silny pociąg do przebywania w
swoim towarzystwie.... gotowi są być razem nawet wbrew wszelkim
przeszkodom, zakazom czy okolicznościom. Kiedy
poznamy duchowego partnera, mamy wrażenie, że jeszcze nigdy nic nie
działo się tak słusznie i właściwie. Z
tą osobą mamy silne poczucie bezpieczeństwa i wzbudza w nas ona
niezwykle zaufanie. W
przeciwieństwie do innych związków, w tym nie ma miejsca na grę
... wszystko jest autentyczne i właściwe... a namiętność w takim
związku wykracza poza wszelkie ramy cielesności. Ekstaza
płynąca z połączenia ma charakter duchowy, dochodzi do tak
silnego poczucia jedności, że w zasadzie zatraca się odrębność
własnego ja a cały świat staje się nieistotny i odległy. Serca
biją zgodnym rytmem a dusze zaś splatają się ze sobą w jedną
całość i już nic, nawet odległość, nie jest w stanie ich
rozdzielić. Osobiste energie stapiają się w jedną twórczą siłę
i zawsze gdzie jest jedno, tam jest i drugie.
Związek
z duchowym partnerem w każdym aspekcie nie ma sobie równych ...
wtedy rozumiesz różnice między miłostką a wielką miłością
płynącą z wolności. Życzę każdemu spotkania takiej miłości bo tylko taka uskrzydla.
Sensei o wielu imionach: Hania, Wanda, Fateha, Gerlanda, Anillach, Shee
Tak
siedzę i sobie myślę... Facebook blokuje mnie skutecznie, nie mogę
się porozumieć z przyjaciółmi i mówić o miłości, radości,
szczęściu .... Nie
mogę też kontaktować się z osobą, którą prawdziwie kocham ...
a która jest w dużej odległości ode mnie ... wiecie jak to jest w
takich romansach... jest mi smutno. To
mi wygląda na wypowiedzenie „wojny” wszelkiej miłości na dużą
i małą skalę, a co za tym idzie i radości, i szczęściu... a ja
właśnie o tym piszę, tym żyję i ... jestem na przegranej
pozycji, bo zwolenników Klubu Radosnego Życia jest tylko nieco
ponad 300... za mało nas by skutecznie coś zrobić. No
a częstotliwość blokowania na FC zrobiła się tak imponująca, że
co kilka dni mogę radośnie przywitać społeczność ... następnie
kilka dni ciszy bez możliwości powiadomienia co się stało...
wysyłam maila na ten adres noreply@support.facebook.com
... otrzymuję odpowiedź, że mam pisać tu:
https://www.facebook.com/help
a ten adres nie istnieje.... no sami powiedzcie czy to nie wojna
(????). Taktyki podchody jak w regularnej bitwie ... tylko na słowa
... ha ha ha. Szczerze
mówiąc po czwartej takiej bitwie jestem już nieco znudzona ... i
tak sobie myślę, że czas coś zmienić .... może przestać
udzielać się na Facebook i poszukać kontaktu z ludźmi na innych
portalach ... może... Poczekam
co przyniesie życie. Hania,
Wanda, Fateha Gerlanda,
Anillach, Shee
Często
kierowane są do mnie takie prośby ... a ja nie wiem co odpowiedzieć
... bo dla mnie to jakaś pomyłka. Pierwsze,
co rzuca się w oczy to słowo dobry zakładające, że jest też coś
złe ... to pomyłka... energia JEST a my możemy ją wykorzystać w
sposób dobry, bądź zły. Przy
tym należy pamiętać, że co dla mnie dobre może być złe dla
ciebie. Więc
jak można posłać coś, co tak na prawdę nie istnieje poza
mentalnym zagubieniem. W
dalszej części trzeba wiedzieć, że każda Istota ma własny zasób
energii życiowej, który stoi do jej dyspozycji non stop. Ten własny
zasób nazywam energią rodową ... każdy ma indywidualnie dobrane
pasma energetyczne przez które może tworzyć wszystko co zamarzy w
swoim wnętrzu, nie w głowie. Przez
zapętlenie mentalne większość z nas blokuje przepływ tych
energii osobistych i szuka gdzie by tu do tankować ... w mowie
ezoterycznej to jest uznawane za wampiryzm. I
ponownie, ja nie godzę się na bycie pokarmem dla wampira ... moja
energia jest moja... i tyle. Więc
na czym może polegać zadanie sensei? Powiem
dość obrazowo ... to podobne jest do pracy hydraulika ... udrażniam
zablokowane kanały i tłumacze jak uniknąć ponownego ich
zatykania.
Tak
kochani, na seminariach i warsztatach , które organizuję, uczę jak
być w stałej łączności z esencjonalną energią rodową i inne
gdzie poprzez grafikę alfabetu przestrzeni (Rei Ki) udrażniane są
przepływy tej że energii. Tak
więc kochani ... nie proście innych o energię, bo nigdy nie wiecie
co otrzymacie. Podam jak zwykle przykład, by łatwiej było to
zrozumieć. Wyobraźmy
sobie, że jedna persona to lodówka, która się popsuła i prosi o
energię inną personę, która akurat jest elektrycznym piecem.... i
ta lodówka otrzymuje dobrą energię od pieca .... toż to działa
na szkodę. Tu trzeba elektryka, który poprawi dopływ zasilania
obu, bez mieszania funkcji tych urządzeń.
Stąd
wszyscy mistrzowie od przesyłania dobrej energii są raczej
niebezpieczni, gdyż człowiek nie potrzebuje innej energii jak jego
własna esencja ... najwyżej potrzebuje właśnie udrożnienia
kanałów, które hamują dopływ tej energii rodowej. Jeśli
komuś posyłam coś, to jest to zwykłe błogosławieństwo by
spełniło się to czego dana osoba sama chce ... w takiej dawce, że
kanały osoby co nieco same się otworzą. Nic za nikogo nie jestem w
stanie zrobić ... mogę jedynie wesprzeć. Jest
to dość jasne i proste, no i nie mieszam nikomu w jego wyborach.
Już
słyszę jak protestujecie, bo ten czy inny człowiek coś zyskał
dzięki pomocy innego ... możliwe, ze chwilowo uzyskał jakąś
ulgę, jednak w perspektywie poniósł stratę. Przecież zawsze gdy
do naczynia z jedną substancją dolewamy innej substancji, to ta
pierwsza jest wypierana, stracona... ja nie widzę zysku w takiej
sytuacji. Tak
więc zawsze pomyślmy nim poprosimy o pomoc i... bądźmy precyzyjni
w słowach formując swoją prośbę.
Sensei
o wielu imionach: Hania,
Wanda, Fateha, Gerlanda,
Anillach, Shee
Właśnie
pożegnałam się z Hanutką, która ruszyła w drogę powrotną do
Berlina. Obiecałam, że napiszę tym razem o nas ... dwóch babciach
w służbie całości życia. To
nie jest kokieteria, obie mamy już po kilkoro wnuków... mamy
skromne finanse ... ciała nadszarpnięte zębem czasu i
doświadczeniami ... i mamy determinację by robić to, co jest
właściwe dla całej planety i wszystkich jej gości. Mamy
jakieś tam wykształcenie, jednak nie jest to ani fizyka, ani
matematyka, ani też biologia czy chemia.... o tych dziedzinach z
punktu nauki ziemskiej mamy mniej niż mgliste pojęcie. Obie
bardzo intensywnie pracujemy w energiach i zarządzamy energiami i
wiemy już doświadczalnie, że tego nie da się ująć pojęciami
naszej nauki ... to jest coś, czego bardzo często nie można ująć
w słowa znane a nowych pojęć nie tworzymy bo i tak mamy nadmiar
słów dzielących włos na czworo. Od
czasu do czasu opisuję znanymi mi słowy, językiem metafor ... tu
na blogu i czasem na Eioba.pl. ... i ludzie czytają, czasem
podziwiają, częściej nie dowierzają, porównują z dziedzinami
nauki... bardzo też często kpią i krytykują.... generalnie mnie
nic to nie robiło do tej pory. Aż do wczoraj. Wczoraj
kończyłyśmy kolejny „maraton” ... jeszcze nie wiemy jakie
energie przez nas się przemieszczały i jak będą skutkować dla
naszej planety .... jednak moc tego była tak potężna, że nasze
ciała ledwo dawały radę ... co chwila też przerywały sen ....
to było bardzo trudne. I
tak niewygodne, że w końcu warknęłam aby wszechświat zajął się
i wyszkolił choć jeszcze kilku, szczególnie z tych wątpiących
„mędrców”... przypomniało mi się jak to ważne jest czy
piszemy „sensai”, a może „sensei” , a może jeszcze inaczej
... jak nieistotne są dyskusje na temat „czyja głupota wyżej
pofrunie” ... a istotne jest przez jakie „u” pisze się to
słowo.... Jest
to marnowana energia i czas na bleblanie ... zamiast współpracować
ze wszechświatem ... szukać rozwiązań dla naszej planety w
sektorach jeszcze nieznanych na Ziemi, to wielu młodych,
sprawnych ludzi woli teoretyzować w ramach sztywnej nauki i
dyskutować czy fizyka Newtona działa czy nie ... cholera, przecież
gwiazdy spadną wam na głowę a wy zacietrzewieni w dyskusji nawet
tego nie zauważycie. Rolą
Człowieka jest zarządzanie energiami, które mają tylko nam służyć
i to doświadczalnie. A tymczasem ludziki wyżywają się w
dyskutowaniu,... zostawiając babciom działanie. Gdyby
tylko pierwiastek kwadratowy z jednego procenta populacji poszedł
tak, jak my ... wszedł w doświadczenie służby całości życia
... gdyby to się stało, to już zniknąłby ten cały bajzel i
śmietnik z planety .... dyskusje dotyczyłyby tego jak co działa
zamiast porównywać do teorii wymyślonej i opatentowanej a w życiu
niewiele dającej, gdyż zmiana jest jedyną pewną w naszym świecie. Jeśli
jesteś Człowiekiem, to wiesz że liczy się kim jesteś a nie to co
wiesz. Jeśli jesteś człowieczkiem... to nawet tego nie czytaj i
nie popisuj się „wiedzą”, która nawet w twoim przypadku nie
działa. Bardzo
dużo pracuję pro publiko bono, robię też sesje i seminaria już
płatne, by pozyskać środki na realizację mojej służby .... tak,
tak kochani, gadaniem nie opłacę biletów na podróż w miejsce,
gdzie mam wykonać zadanie. Wykrętem, że nie mam pieniędzy nie
zyskam nic a emerytura jest ubliżająco niska... więc robię co w
mojej mocy by pomimo przeszkód robić, co robię. Własnym
przykładem zarówno ja jaki i Hanuta pokazujemy, że można...
trzeba tylko chcieć. Do
tekstu dołączam krótki filmik z przerwy w zajęciach
seminaryjnych... rozmawiamy tam na stare tematy w nowy sposób...
film jest z kamery w telefonie jednak posmak zajęć jest oddany
dobrze. No
i nie dziwcie się, jak za kilka dni naukowcy zobaczą kolejne
zjawiska i nie będą wiedzieli co o tym sądzić ... jeszcze mam
naprężenia w ciele, więc kończę... zostawiam was z tematem,
który mam nadzieję przemyślicie i podejmiecie we własnym życiu
działanie na rzecz służby całej planety.