sobota, 20 grudnia 2014

Jazda po bandzie


20.12.2014



Wszystko zaczęło się dość niewinnie ... w środę 17 grudnia, popijałyśmy poranną kawę wspólnie z Hanutką.
Ktoś mnie zapytał co sądzę o trzech dniach ciemności, o których wspomniano na jakimś portalu. Szczerze odpowiedziałam, że nic i... tak z Hanutką o tym rozmawiamy, że na razie mam się trochę wycofać gdyż właśnie przechodzę ogromne zmiany w mym polu ... powiedziałam, że pewnie znowu ludziki są straszone, a u Hanuty ciekawość wzięła górę.
Poleciała nad Harp i w tym momencie obie utknęłyśmy energetycznie w ... Afryce.
Nie będę opisywać tego, bo można powiedzieć że to z czym tam zostałyśmy zetknięte przekracza nawet najstraszniejszy horror.
Faktem jest, że zostałyśmy powalone przez przeciwstawne siły i nie dałybyśmy rady, gdyby nie pomoc.




Pierwsi zjawili się Arkturianie i podpowiedzieli by wezwać pomocy innych ludzi przez Facebooka ... pierwszy raz pisałam i wołałam SOS... powiodło się, z każdą osobą, która włączała się do akcji była odczuwalna ulga.



Ta cywilizacja też wsparła nas własną technologią ... powiedziano nam, że bezpośrednio nie mogą interweniować na Ziemi... mogą jedynie przekazywać swoją wiedzę i technologię tym z nas, co się podejmą tego zadania.



Nie ukrywam, że mam w sobie trochę szaleństwa i podejmuję się czegoś co przerasta moje możliwości ... a nasi przyjaciele ze śmiechem pomagali nam i wyjaśnili, że to jest właściwe bo ci „normalni” nawet nie żyją, tylko wegetują.




Dwa dni trwało oczyszczanie kloaki jaką sobie reszta kontynentów w Afryce zrobiła... teraz jest już jaśniej i nieco lżej... teraz płyną nowe algorytmy i wcale nie są tak ochoczo przyjmowane, przecież tam od dziecka jedni drugich mordują i nie widzą nic złego w takim życiu.
Proces trwa a my obie jesteśmy całą dobę i w Afryce (energetycznie) i w Europie... jest to dość niewygodne doświadczenie, bo przez przekazywanie algorytmów, wiele informacji zmienia się również w nas samych.
Wczoraj opublikowałam artykuł tu: http://homoangelo.blogspot.com/search/label/Za%C5%9Blubieni%20mi%C5%82o%C5%9Bci



Opisuję w nim do jakiej zmiany mamy jako społeczność Ziemi dojść.
Cały czas przepływa przez nas potężna energia seksualna tworząc nowe i burząc stare ... jest to taka potęga, że nawet fizycznie czuję się zmaltretowana ... a proces trwa w najlepsze.
Śmieję się, że tzw normalni ludzie szykują się do świąt, czyszczą domy... a my Afrykę... ech przydałby się jakiś „murzyn” do pomocy.
Jeśli poczujecie taką potrzebę, to włączcie się energetycznie do tego procesu ... nad Afryką już okropieństw energetycznych nie ma... energie są w miarę czyste ... pozostało zachęcić ludzi do zmiany postaw i przyjęcia nowych, świetlnych algorytmów.
No i przebywanie w tej energii seksualnej daje nam też nieco ciekawych odczuć.



Sensei o wielu imionach:




 Hania, Wanda, Fateha,


Gerlanda, Anillach, Shee














niedziela, 14 grudnia 2014

Czy to spotkanie, czy powrót do siebie


14.12.2014



Czasem w życiu trafia się taki ogromny dar ... czasem spotykamy kogoś, kogo znamy przez wieki ... to wielki dar wszechświata spotkać się w miłości.

Gdy otrzymasz taki dar, to serce bije jak oszalałe ... jedno spojrzenie takiej osoby odpędza wszelkie troski a jej uśmiech dociera wprost do serca, topiąc wątpliwości.
Z taką osobą czujemy bardzo silną jedność ... potrafi poruszyć nas na wszystkich poziomach ... do porozumienia zbędne są słowa ... obrazy płyną z serca do serca.
Po prostu rozumiemy się bez słów.

Po raz pierwszy raz w życiu spotykamy kogoś, kogo totalnie akceptujemy ... przyjmujemy takiego jakim jest, bo cały jest doskonały ... przy kimś takim sami czujemy się jak bóstwo.

Kiedy uda się nam spotkać swojego duchowego partnera na dobre i na złe musimy zrozumieć, że nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.

Jedną z rzeczy wyróżniających spotkanie z duchowym partnerem jest wrażenie przeżywania niezwykłej przygody duchowej. Oboje partnerzy czują, że tak właśnie miało być, że znają się przez wiele wcieleń ... czują niezrozumiały, silny pociąg do przebywania w swoim towarzystwie.... gotowi są być razem nawet wbrew wszelkim przeszkodom, zakazom czy okolicznościom.

Kiedy poznamy duchowego partnera, mamy wrażenie, że jeszcze nigdy nic nie działo się tak słusznie i właściwie.
Z tą osobą mamy silne poczucie bezpieczeństwa i wzbudza w nas ona niezwykle zaufanie.


W przeciwieństwie do innych związków, w tym nie ma miejsca na grę ... wszystko jest autentyczne i właściwe... a namiętność w takim związku wykracza poza wszelkie ramy cielesności.
Ekstaza płynąca z połączenia ma charakter duchowy, dochodzi do tak silnego poczucia jedności, że w zasadzie zatraca się odrębność własnego ja a cały świat staje się nieistotny i odległy.

Serca biją zgodnym rytmem a dusze zaś splatają się ze sobą w jedną całość i już nic, nawet odległość, nie jest w stanie ich rozdzielić. Osobiste energie stapiają się w jedną twórczą siłę i zawsze gdzie jest jedno, tam jest i drugie.


Związek z duchowym partnerem w każdym aspekcie nie ma sobie równych ... wtedy rozumiesz różnice między miłostką a wielką miłością płynącą z wolności.

Życzę każdemu spotkania takiej miłości bo tylko taka uskrzydla.




Sensei o wielu imionach:


Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillach, Shee









wtorek, 9 grudnia 2014

Wojny światowe współcześnie


09.12.2014



Tak siedzę i sobie myślę... Facebook blokuje mnie skutecznie, nie mogę się porozumieć z przyjaciółmi i mówić o miłości, radości, szczęściu ....
Nie mogę też kontaktować się z osobą, którą prawdziwie kocham ... a która jest w dużej odległości ode mnie ... wiecie jak to jest w takich romansach... jest mi smutno.
To mi wygląda na wypowiedzenie „wojny” wszelkiej miłości na dużą i małą skalę, a co za tym idzie i radości, i szczęściu... a ja właśnie o tym piszę, tym żyję i ... jestem na przegranej pozycji, bo zwolenników Klubu Radosnego Życia jest tylko nieco ponad 300... za mało nas by skutecznie coś zrobić.
No a częstotliwość blokowania na FC zrobiła się tak imponująca, że co kilka dni mogę radośnie przywitać społeczność ... następnie kilka dni ciszy bez możliwości powiadomienia co się stało... wysyłam maila na ten adres noreply@support.facebook.com ... otrzymuję odpowiedź, że mam pisać tu: https://www.facebook.com/help a ten adres nie istnieje.... no sami powiedzcie czy to nie wojna (????). Taktyki podchody jak w regularnej bitwie ... tylko na słowa ... ha ha ha.
Szczerze mówiąc po czwartej takiej bitwie jestem już nieco znudzona ... i tak sobie myślę, że czas coś zmienić .... może przestać udzielać się na Facebook i poszukać kontaktu z ludźmi na innych portalach ... może...

Poczekam co przyniesie życie.



Hania, Wanda, Fateha
Gerlanda, Anillach, Shee





wtorek, 2 grudnia 2014

Prześlij mi dobrą energię


02.12.2014



Często kierowane są do mnie takie prośby ... a ja nie wiem co odpowiedzieć ... bo dla mnie to jakaś pomyłka.

Pierwsze, co rzuca się w oczy to słowo dobry zakładające, że jest też coś złe ... to pomyłka... energia JEST a my możemy ją wykorzystać w sposób dobry, bądź zły.
Przy tym należy pamiętać, że co dla mnie dobre może być złe dla ciebie.
Więc jak można posłać coś, co tak na prawdę nie istnieje poza mentalnym zagubieniem.

W dalszej części trzeba wiedzieć, że każda Istota ma własny zasób energii życiowej, który stoi do jej dyspozycji non stop. Ten własny zasób nazywam energią rodową ... każdy ma indywidualnie dobrane pasma energetyczne przez które może tworzyć wszystko co zamarzy w swoim wnętrzu, nie w głowie.

Przez zapętlenie mentalne większość z nas blokuje przepływ tych energii osobistych i szuka gdzie by tu do tankować ... w mowie ezoterycznej to jest uznawane za wampiryzm.
I ponownie, ja nie godzę się na bycie pokarmem dla wampira ... moja energia jest moja... i tyle.



Więc na czym może polegać zadanie sensei?

Powiem dość obrazowo ... to podobne jest do pracy hydraulika ... udrażniam zablokowane kanały i tłumacze jak uniknąć ponownego ich zatykania.



Tak kochani, na seminariach i warsztatach , które organizuję, uczę jak być w stałej łączności z esencjonalną energią rodową i inne gdzie poprzez grafikę alfabetu przestrzeni (Rei Ki) udrażniane są przepływy tej że energii.

Tak więc kochani ... nie proście innych o energię, bo nigdy nie wiecie co otrzymacie. 

Podam jak zwykle przykład, by łatwiej było to zrozumieć.
Wyobraźmy sobie, że jedna persona to lodówka, która się popsuła i prosi o energię inną personę, która akurat jest elektrycznym piecem.... i ta lodówka otrzymuje dobrą energię od pieca .... toż to działa na szkodę. Tu trzeba elektryka, który poprawi dopływ zasilania obu, bez mieszania funkcji tych urządzeń.



Stąd wszyscy mistrzowie od przesyłania dobrej energii są raczej niebezpieczni, gdyż człowiek nie potrzebuje innej energii jak jego własna esencja ... najwyżej potrzebuje właśnie udrożnienia kanałów, które hamują dopływ tej energii rodowej.

Jeśli komuś posyłam coś, to jest to zwykłe błogosławieństwo by spełniło się to czego dana osoba sama chce ... w takiej dawce, że kanały osoby co nieco same się otworzą. Nic za nikogo nie jestem w stanie zrobić ... mogę jedynie wesprzeć.
Jest to dość jasne i proste, no i nie mieszam nikomu w jego wyborach.



Już słyszę jak protestujecie, bo ten czy inny człowiek coś zyskał dzięki pomocy innego ... możliwe, ze chwilowo uzyskał jakąś ulgę, jednak w perspektywie poniósł stratę. Przecież zawsze gdy do naczynia z jedną substancją dolewamy innej substancji, to ta pierwsza jest wypierana, stracona... ja nie widzę zysku w takiej sytuacji.

Tak więc zawsze pomyślmy nim poprosimy o pomoc i... bądźmy precyzyjni w słowach formując swoją prośbę.



Sensei o wielu imionach:

Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillach, Shee



poniedziałek, 1 grudnia 2014

Wspomnienie

01.12.2014



Właśnie pożegnałam się z Hanutką, która ruszyła w drogę powrotną do Berlina. Obiecałam, że napiszę tym razem o nas ... dwóch babciach w służbie całości życia.

To nie jest kokieteria, obie mamy już po kilkoro wnuków... mamy skromne finanse ... ciała nadszarpnięte zębem czasu i doświadczeniami ... i mamy determinację by robić to, co jest właściwe dla całej planety i wszystkich jej gości.
Mamy jakieś tam wykształcenie, jednak nie jest to ani fizyka, ani matematyka, ani też biologia czy chemia.... o tych dziedzinach z punktu nauki ziemskiej mamy mniej niż mgliste pojęcie.

Obie bardzo intensywnie pracujemy w energiach i zarządzamy energiami i wiemy już doświadczalnie, że tego nie da się ująć pojęciami naszej nauki ... to jest coś, czego bardzo często nie można ująć w słowa znane a nowych pojęć nie tworzymy bo i tak mamy nadmiar słów dzielących włos na czworo.

Od czasu do czasu opisuję znanymi mi słowy, językiem metafor ... tu na blogu i czasem na Eioba.pl. ... i ludzie czytają, czasem podziwiają, częściej nie dowierzają, porównują z dziedzinami nauki... bardzo też często kpią i krytykują.... generalnie mnie nic to nie robiło do tej pory. Aż do wczoraj.

Wczoraj kończyłyśmy kolejny „maraton” ... jeszcze nie wiemy jakie energie przez nas się przemieszczały i jak będą skutkować dla naszej planety .... jednak moc tego była tak potężna, że nasze ciała ledwo dawały radę ... co chwila też przerywały sen .... to było bardzo trudne.
I tak niewygodne, że w końcu warknęłam aby wszechświat zajął się i wyszkolił choć jeszcze kilku, szczególnie z tych wątpiących „mędrców”... przypomniało mi się jak to ważne jest czy piszemy „sensai”, a może „sensei” , a może jeszcze inaczej ... jak nieistotne są dyskusje na temat „czyja głupota wyżej pofrunie” ... a istotne jest przez jakie „u” pisze się to słowo....



Jest to marnowana energia i czas na bleblanie ... zamiast współpracować ze wszechświatem ... szukać rozwiązań dla naszej planety w sektorach jeszcze nieznanych na Ziemi, to wielu młodych, sprawnych ludzi woli teoretyzować w ramach sztywnej nauki i dyskutować czy fizyka Newtona działa czy nie ... cholera, przecież gwiazdy spadną wam na głowę a wy zacietrzewieni w dyskusji nawet tego nie zauważycie.

Rolą Człowieka jest zarządzanie energiami, które mają tylko nam służyć i to doświadczalnie. A tymczasem ludziki wyżywają się w dyskutowaniu,... zostawiając babciom działanie.

Gdyby tylko pierwiastek kwadratowy z jednego procenta populacji poszedł tak, jak my ... wszedł w doświadczenie służby całości życia ... gdyby to się stało, to już zniknąłby ten cały bajzel i śmietnik z planety .... dyskusje dotyczyłyby tego jak co działa zamiast porównywać do teorii wymyślonej i opatentowanej a w życiu niewiele dającej, gdyż zmiana jest jedyną pewną w naszym świecie.


Jeśli jesteś Człowiekiem, to wiesz że liczy się kim jesteś a nie to co wiesz. Jeśli jesteś człowieczkiem... to nawet tego nie czytaj i nie popisuj się „wiedzą”, która nawet w twoim przypadku nie działa.

Bardzo dużo pracuję pro publiko bono, robię też sesje i seminaria już płatne, by pozyskać środki na realizację mojej służby .... tak, tak kochani, gadaniem nie opłacę biletów na podróż w miejsce, gdzie mam wykonać zadanie. Wykrętem, że nie mam pieniędzy nie zyskam nic a emerytura jest ubliżająco niska... więc robię co w mojej mocy by pomimo przeszkód robić, co robię. Własnym przykładem zarówno ja jaki i Hanuta pokazujemy, że można... trzeba tylko chcieć.


Do tekstu dołączam krótki filmik z przerwy w zajęciach seminaryjnych... rozmawiamy tam na stare tematy w nowy sposób... film jest z kamery w telefonie jednak posmak zajęć jest oddany dobrze.

No i nie dziwcie się, jak za kilka dni naukowcy zobaczą kolejne zjawiska i nie będą wiedzieli co o tym sądzić ... jeszcze mam naprężenia w ciele, więc kończę... zostawiam was z tematem, który mam nadzieję przemyślicie i podejmiecie we własnym życiu działanie na rzecz służby całej planety.



Sensei o wielu imionach:
Hania, Wand, Fateha,


Gerlanda, Anillach, Shee