środa, 11 marca 2015

Morze łez

10.03.2015




Odkąd pamiętam funkcjonowało takie powiedzenie, że Ziemia jest   
„ padołem łez „.
I faktycznie wkoło były widoczne i słyszalne jęki utrudzonych ludzi. Słowo depresja na przestrzeni mego życia zrobiło zawrotną furorę ... a ludzie nią dotknięci masowo cierpieli i nawet umierali. Tak, depresja okazała się cichym zabójcą ... jednak zagadkowe było jej pochodzenie. Zwalanie winy na stres jakoś mi nie wystarcza.

Aż w dzisiejszej sesji przyszły wyjaśnienia ... tak, tak jak zwykle ja z Hanutką ruszyłyśmy dokończyć zadanie ... jak na dwa „kable” przystało.
Ponad rok temu odesłałyśmy pewną żmijową cywilizacja z naszej planety... jednak wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że to nie wszystko ... aż wczoraj w medytacji do Hanuty przyszła informacja : należy usunąć Morze Łez.
Jak trzeba, to trzeba i bez zbędnych dyskusji zrobiłyśmy właśnie dziś sesję.
Jak zwykle w takich zadaniach nie miałyśmy pojęcia o rozmiarach zadania.
Ponieważ mamy taki układ z Arkturianami, że my ze strony ludzi wchodzimy w zadanie a Oni dają nam wszelką technologię byśmy to zadanie mogły wykonać ... więc połączyłyśmy się z tą cywilizacją.

Otrzymałyśmy takie dziwne urządzenie, które wyglądało jak skrzyżowanie odkurzacza z suszarką i pochłaniaczem i ruszyłyśmy do akcji ... ja od północy, a Hanuta od południa globu.


Bardzo szybko zorientowałyśmy się, że jest bardzo dużo zamontowanych urządzeń do generowania smutku, żalu, rozpaczy i takich tam upadłych emocji. Zaczęłyśmy zbierać te urządzenia do worków z ciemnej materii i odsyłać do centrum galaktyki na przemiał.
Nie policzę ile tych worów odesłałyśmy ... ręce fizyczne już zaczęły mdleć ... poprosiłyśmy o pomoc.
Pojawiły się takie dziwadła podobne do ogromnych rozmiarów gąsienic, które z przodu miały wielgachną paszczę zasysającą a z tyłu zamontowane wory na to co zbierały i kruszyły ... sterowane były naszą uwagą i... tak praca nabrała tempa.
Tak więc te urządzenia szły przed nami a my za nimi osuszałyśmy to morze łez ... i tak wędrowałyśmy po wszystkich kontynentach ... oceanach a na koniec powróciłyśmy na bieguny. To zadanie było bardzo trudne i wyczerpujące ... sprawdziłyśmy efekt tej pracy.

Na początku to morze łez wyglądało jak błotniste, gnijące nie wiadomo co ... wymieszane dokładnie z Polem Życia, tak że dominował w tym polu ten przygnębiający smog. To morze łez było jakby spichlerzem rasy żmijowej, oni się tym karmili i urządzenia, które zamontowali miały wpływać na pole myśli ludzi by właśnie generowali taką jakość upadłych emocji.



Tak więc rasa ta odeszła a ich spichlerz pozostał ciemiężąc ludzi ... pewnie były jakieś ważne przyczyny, że dopiero teraz pojawiło się nam to zadanie.

Najważniejsze, że Pole Życia teraz, po oczyszczeniu wygląda pięknie... ma wiele różnych barw z przewagą jasnych, naturalnie czystych kolorów ... tak więc mamy dostęp do wszelkich potrzebnych informacji i możemy wybierać różne a nie tylko te wywołujące destrukcyjne emocje.

Sesja była nagrana ... Hanutka poda link do tej sesji w komentarzu ... więc dla wytrwałych to długie nagranie w którym możecie usłyszeć jak to się odbywało pojawi się nieco później.



Sensei o wielu imionach:

Hania, Wanda, Fateha,
                                                                   Anillach, Shee 





















1 komentarz: