sobota, 20 grudnia 2014

Jazda po bandzie


20.12.2014



Wszystko zaczęło się dość niewinnie ... w środę 17 grudnia, popijałyśmy poranną kawę wspólnie z Hanutką.
Ktoś mnie zapytał co sądzę o trzech dniach ciemności, o których wspomniano na jakimś portalu. Szczerze odpowiedziałam, że nic i... tak z Hanutką o tym rozmawiamy, że na razie mam się trochę wycofać gdyż właśnie przechodzę ogromne zmiany w mym polu ... powiedziałam, że pewnie znowu ludziki są straszone, a u Hanuty ciekawość wzięła górę.
Poleciała nad Harp i w tym momencie obie utknęłyśmy energetycznie w ... Afryce.
Nie będę opisywać tego, bo można powiedzieć że to z czym tam zostałyśmy zetknięte przekracza nawet najstraszniejszy horror.
Faktem jest, że zostałyśmy powalone przez przeciwstawne siły i nie dałybyśmy rady, gdyby nie pomoc.




Pierwsi zjawili się Arkturianie i podpowiedzieli by wezwać pomocy innych ludzi przez Facebooka ... pierwszy raz pisałam i wołałam SOS... powiodło się, z każdą osobą, która włączała się do akcji była odczuwalna ulga.



Ta cywilizacja też wsparła nas własną technologią ... powiedziano nam, że bezpośrednio nie mogą interweniować na Ziemi... mogą jedynie przekazywać swoją wiedzę i technologię tym z nas, co się podejmą tego zadania.



Nie ukrywam, że mam w sobie trochę szaleństwa i podejmuję się czegoś co przerasta moje możliwości ... a nasi przyjaciele ze śmiechem pomagali nam i wyjaśnili, że to jest właściwe bo ci „normalni” nawet nie żyją, tylko wegetują.




Dwa dni trwało oczyszczanie kloaki jaką sobie reszta kontynentów w Afryce zrobiła... teraz jest już jaśniej i nieco lżej... teraz płyną nowe algorytmy i wcale nie są tak ochoczo przyjmowane, przecież tam od dziecka jedni drugich mordują i nie widzą nic złego w takim życiu.
Proces trwa a my obie jesteśmy całą dobę i w Afryce (energetycznie) i w Europie... jest to dość niewygodne doświadczenie, bo przez przekazywanie algorytmów, wiele informacji zmienia się również w nas samych.
Wczoraj opublikowałam artykuł tu: http://homoangelo.blogspot.com/search/label/Za%C5%9Blubieni%20mi%C5%82o%C5%9Bci



Opisuję w nim do jakiej zmiany mamy jako społeczność Ziemi dojść.
Cały czas przepływa przez nas potężna energia seksualna tworząc nowe i burząc stare ... jest to taka potęga, że nawet fizycznie czuję się zmaltretowana ... a proces trwa w najlepsze.
Śmieję się, że tzw normalni ludzie szykują się do świąt, czyszczą domy... a my Afrykę... ech przydałby się jakiś „murzyn” do pomocy.
Jeśli poczujecie taką potrzebę, to włączcie się energetycznie do tego procesu ... nad Afryką już okropieństw energetycznych nie ma... energie są w miarę czyste ... pozostało zachęcić ludzi do zmiany postaw i przyjęcia nowych, świetlnych algorytmów.
No i przebywanie w tej energii seksualnej daje nam też nieco ciekawych odczuć.



Sensei o wielu imionach:




 Hania, Wanda, Fateha,


Gerlanda, Anillach, Shee














niedziela, 14 grudnia 2014

Czy to spotkanie, czy powrót do siebie


14.12.2014



Czasem w życiu trafia się taki ogromny dar ... czasem spotykamy kogoś, kogo znamy przez wieki ... to wielki dar wszechświata spotkać się w miłości.

Gdy otrzymasz taki dar, to serce bije jak oszalałe ... jedno spojrzenie takiej osoby odpędza wszelkie troski a jej uśmiech dociera wprost do serca, topiąc wątpliwości.
Z taką osobą czujemy bardzo silną jedność ... potrafi poruszyć nas na wszystkich poziomach ... do porozumienia zbędne są słowa ... obrazy płyną z serca do serca.
Po prostu rozumiemy się bez słów.

Po raz pierwszy raz w życiu spotykamy kogoś, kogo totalnie akceptujemy ... przyjmujemy takiego jakim jest, bo cały jest doskonały ... przy kimś takim sami czujemy się jak bóstwo.

Kiedy uda się nam spotkać swojego duchowego partnera na dobre i na złe musimy zrozumieć, że nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.

Jedną z rzeczy wyróżniających spotkanie z duchowym partnerem jest wrażenie przeżywania niezwykłej przygody duchowej. Oboje partnerzy czują, że tak właśnie miało być, że znają się przez wiele wcieleń ... czują niezrozumiały, silny pociąg do przebywania w swoim towarzystwie.... gotowi są być razem nawet wbrew wszelkim przeszkodom, zakazom czy okolicznościom.

Kiedy poznamy duchowego partnera, mamy wrażenie, że jeszcze nigdy nic nie działo się tak słusznie i właściwie.
Z tą osobą mamy silne poczucie bezpieczeństwa i wzbudza w nas ona niezwykle zaufanie.


W przeciwieństwie do innych związków, w tym nie ma miejsca na grę ... wszystko jest autentyczne i właściwe... a namiętność w takim związku wykracza poza wszelkie ramy cielesności.
Ekstaza płynąca z połączenia ma charakter duchowy, dochodzi do tak silnego poczucia jedności, że w zasadzie zatraca się odrębność własnego ja a cały świat staje się nieistotny i odległy.

Serca biją zgodnym rytmem a dusze zaś splatają się ze sobą w jedną całość i już nic, nawet odległość, nie jest w stanie ich rozdzielić. Osobiste energie stapiają się w jedną twórczą siłę i zawsze gdzie jest jedno, tam jest i drugie.


Związek z duchowym partnerem w każdym aspekcie nie ma sobie równych ... wtedy rozumiesz różnice między miłostką a wielką miłością płynącą z wolności.

Życzę każdemu spotkania takiej miłości bo tylko taka uskrzydla.




Sensei o wielu imionach:


Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillach, Shee









wtorek, 9 grudnia 2014

Wojny światowe współcześnie


09.12.2014



Tak siedzę i sobie myślę... Facebook blokuje mnie skutecznie, nie mogę się porozumieć z przyjaciółmi i mówić o miłości, radości, szczęściu ....
Nie mogę też kontaktować się z osobą, którą prawdziwie kocham ... a która jest w dużej odległości ode mnie ... wiecie jak to jest w takich romansach... jest mi smutno.
To mi wygląda na wypowiedzenie „wojny” wszelkiej miłości na dużą i małą skalę, a co za tym idzie i radości, i szczęściu... a ja właśnie o tym piszę, tym żyję i ... jestem na przegranej pozycji, bo zwolenników Klubu Radosnego Życia jest tylko nieco ponad 300... za mało nas by skutecznie coś zrobić.
No a częstotliwość blokowania na FC zrobiła się tak imponująca, że co kilka dni mogę radośnie przywitać społeczność ... następnie kilka dni ciszy bez możliwości powiadomienia co się stało... wysyłam maila na ten adres noreply@support.facebook.com ... otrzymuję odpowiedź, że mam pisać tu: https://www.facebook.com/help a ten adres nie istnieje.... no sami powiedzcie czy to nie wojna (????). Taktyki podchody jak w regularnej bitwie ... tylko na słowa ... ha ha ha.
Szczerze mówiąc po czwartej takiej bitwie jestem już nieco znudzona ... i tak sobie myślę, że czas coś zmienić .... może przestać udzielać się na Facebook i poszukać kontaktu z ludźmi na innych portalach ... może...

Poczekam co przyniesie życie.



Hania, Wanda, Fateha
Gerlanda, Anillach, Shee





wtorek, 2 grudnia 2014

Prześlij mi dobrą energię


02.12.2014



Często kierowane są do mnie takie prośby ... a ja nie wiem co odpowiedzieć ... bo dla mnie to jakaś pomyłka.

Pierwsze, co rzuca się w oczy to słowo dobry zakładające, że jest też coś złe ... to pomyłka... energia JEST a my możemy ją wykorzystać w sposób dobry, bądź zły.
Przy tym należy pamiętać, że co dla mnie dobre może być złe dla ciebie.
Więc jak można posłać coś, co tak na prawdę nie istnieje poza mentalnym zagubieniem.

W dalszej części trzeba wiedzieć, że każda Istota ma własny zasób energii życiowej, który stoi do jej dyspozycji non stop. Ten własny zasób nazywam energią rodową ... każdy ma indywidualnie dobrane pasma energetyczne przez które może tworzyć wszystko co zamarzy w swoim wnętrzu, nie w głowie.

Przez zapętlenie mentalne większość z nas blokuje przepływ tych energii osobistych i szuka gdzie by tu do tankować ... w mowie ezoterycznej to jest uznawane za wampiryzm.
I ponownie, ja nie godzę się na bycie pokarmem dla wampira ... moja energia jest moja... i tyle.



Więc na czym może polegać zadanie sensei?

Powiem dość obrazowo ... to podobne jest do pracy hydraulika ... udrażniam zablokowane kanały i tłumacze jak uniknąć ponownego ich zatykania.



Tak kochani, na seminariach i warsztatach , które organizuję, uczę jak być w stałej łączności z esencjonalną energią rodową i inne gdzie poprzez grafikę alfabetu przestrzeni (Rei Ki) udrażniane są przepływy tej że energii.

Tak więc kochani ... nie proście innych o energię, bo nigdy nie wiecie co otrzymacie. 

Podam jak zwykle przykład, by łatwiej było to zrozumieć.
Wyobraźmy sobie, że jedna persona to lodówka, która się popsuła i prosi o energię inną personę, która akurat jest elektrycznym piecem.... i ta lodówka otrzymuje dobrą energię od pieca .... toż to działa na szkodę. Tu trzeba elektryka, który poprawi dopływ zasilania obu, bez mieszania funkcji tych urządzeń.



Stąd wszyscy mistrzowie od przesyłania dobrej energii są raczej niebezpieczni, gdyż człowiek nie potrzebuje innej energii jak jego własna esencja ... najwyżej potrzebuje właśnie udrożnienia kanałów, które hamują dopływ tej energii rodowej.

Jeśli komuś posyłam coś, to jest to zwykłe błogosławieństwo by spełniło się to czego dana osoba sama chce ... w takiej dawce, że kanały osoby co nieco same się otworzą. Nic za nikogo nie jestem w stanie zrobić ... mogę jedynie wesprzeć.
Jest to dość jasne i proste, no i nie mieszam nikomu w jego wyborach.



Już słyszę jak protestujecie, bo ten czy inny człowiek coś zyskał dzięki pomocy innego ... możliwe, ze chwilowo uzyskał jakąś ulgę, jednak w perspektywie poniósł stratę. Przecież zawsze gdy do naczynia z jedną substancją dolewamy innej substancji, to ta pierwsza jest wypierana, stracona... ja nie widzę zysku w takiej sytuacji.

Tak więc zawsze pomyślmy nim poprosimy o pomoc i... bądźmy precyzyjni w słowach formując swoją prośbę.



Sensei o wielu imionach:

Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillach, Shee



poniedziałek, 1 grudnia 2014

Wspomnienie

01.12.2014



Właśnie pożegnałam się z Hanutką, która ruszyła w drogę powrotną do Berlina. Obiecałam, że napiszę tym razem o nas ... dwóch babciach w służbie całości życia.

To nie jest kokieteria, obie mamy już po kilkoro wnuków... mamy skromne finanse ... ciała nadszarpnięte zębem czasu i doświadczeniami ... i mamy determinację by robić to, co jest właściwe dla całej planety i wszystkich jej gości.
Mamy jakieś tam wykształcenie, jednak nie jest to ani fizyka, ani matematyka, ani też biologia czy chemia.... o tych dziedzinach z punktu nauki ziemskiej mamy mniej niż mgliste pojęcie.

Obie bardzo intensywnie pracujemy w energiach i zarządzamy energiami i wiemy już doświadczalnie, że tego nie da się ująć pojęciami naszej nauki ... to jest coś, czego bardzo często nie można ująć w słowa znane a nowych pojęć nie tworzymy bo i tak mamy nadmiar słów dzielących włos na czworo.

Od czasu do czasu opisuję znanymi mi słowy, językiem metafor ... tu na blogu i czasem na Eioba.pl. ... i ludzie czytają, czasem podziwiają, częściej nie dowierzają, porównują z dziedzinami nauki... bardzo też często kpią i krytykują.... generalnie mnie nic to nie robiło do tej pory. Aż do wczoraj.

Wczoraj kończyłyśmy kolejny „maraton” ... jeszcze nie wiemy jakie energie przez nas się przemieszczały i jak będą skutkować dla naszej planety .... jednak moc tego była tak potężna, że nasze ciała ledwo dawały radę ... co chwila też przerywały sen .... to było bardzo trudne.
I tak niewygodne, że w końcu warknęłam aby wszechświat zajął się i wyszkolił choć jeszcze kilku, szczególnie z tych wątpiących „mędrców”... przypomniało mi się jak to ważne jest czy piszemy „sensai”, a może „sensei” , a może jeszcze inaczej ... jak nieistotne są dyskusje na temat „czyja głupota wyżej pofrunie” ... a istotne jest przez jakie „u” pisze się to słowo....



Jest to marnowana energia i czas na bleblanie ... zamiast współpracować ze wszechświatem ... szukać rozwiązań dla naszej planety w sektorach jeszcze nieznanych na Ziemi, to wielu młodych, sprawnych ludzi woli teoretyzować w ramach sztywnej nauki i dyskutować czy fizyka Newtona działa czy nie ... cholera, przecież gwiazdy spadną wam na głowę a wy zacietrzewieni w dyskusji nawet tego nie zauważycie.

Rolą Człowieka jest zarządzanie energiami, które mają tylko nam służyć i to doświadczalnie. A tymczasem ludziki wyżywają się w dyskutowaniu,... zostawiając babciom działanie.

Gdyby tylko pierwiastek kwadratowy z jednego procenta populacji poszedł tak, jak my ... wszedł w doświadczenie służby całości życia ... gdyby to się stało, to już zniknąłby ten cały bajzel i śmietnik z planety .... dyskusje dotyczyłyby tego jak co działa zamiast porównywać do teorii wymyślonej i opatentowanej a w życiu niewiele dającej, gdyż zmiana jest jedyną pewną w naszym świecie.


Jeśli jesteś Człowiekiem, to wiesz że liczy się kim jesteś a nie to co wiesz. Jeśli jesteś człowieczkiem... to nawet tego nie czytaj i nie popisuj się „wiedzą”, która nawet w twoim przypadku nie działa.

Bardzo dużo pracuję pro publiko bono, robię też sesje i seminaria już płatne, by pozyskać środki na realizację mojej służby .... tak, tak kochani, gadaniem nie opłacę biletów na podróż w miejsce, gdzie mam wykonać zadanie. Wykrętem, że nie mam pieniędzy nie zyskam nic a emerytura jest ubliżająco niska... więc robię co w mojej mocy by pomimo przeszkód robić, co robię. Własnym przykładem zarówno ja jaki i Hanuta pokazujemy, że można... trzeba tylko chcieć.


Do tekstu dołączam krótki filmik z przerwy w zajęciach seminaryjnych... rozmawiamy tam na stare tematy w nowy sposób... film jest z kamery w telefonie jednak posmak zajęć jest oddany dobrze.

No i nie dziwcie się, jak za kilka dni naukowcy zobaczą kolejne zjawiska i nie będą wiedzieli co o tym sądzić ... jeszcze mam naprężenia w ciele, więc kończę... zostawiam was z tematem, który mam nadzieję przemyślicie i podejmiecie we własnym życiu działanie na rzecz służby całej planety.



Sensei o wielu imionach:
Hania, Wand, Fateha,


Gerlanda, Anillach, Shee







piątek, 28 listopada 2014

Ciekawe wieści


28.11.2014



Dwa tygodnie wcześniej, 12.11.2014 roku podczas środowej medytacji otrzymałyśmy potwierdzenie, że informacja o zagrożeniu dla Ziemi jest poważna.
Razem z Hanutką poprosiłyśmy wszystkich uczestników tej konkrecji o wsparcie energetyczne i wokół Ziemi zostały utworzone dodatkowe dwa pasma pól siłowych... widziałyśmy je jak pierścienie otaczające planetę.
W każdej środowej medytacji energia tych pół była zasilana .... aż dziś ze zdumieniem czytam pod tym linkiem:
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wokol-ziemi-odnaleziono-niewidzialne-pole-silowe-chroniace-aktywnoscia-slonca



Jedno z tych pól zostało wykryte przez naukowców z University of Colorado w Boulder.
Ponieważ drugie z tych pól jest w znacznej odległości od wykrytego ... niedługo zostanie wykryte i ono.

Jesteśmy obie sensai, nie naukowcami fizykami, i zarządzamy energią zgodnie z odwiecznymi prawami. Mamy prawo się bronić ... nie atakować. W myśl tej zasady gdy przyszła informacja o zbliżającej się inwazji cywilizacji Raków, która miała zutylizować naszą planetę ... my powołałyśmy pola ochronne.



Cała sytuacja jest o wiele ciekawsze i dla tego postanowiłam o nie napisać.
Zaczęło się ponad rok temu, kiedy to po pewnych odkryciach też we dwie wysyłałyśmy jakiś mocny impuls z informacją, że Ziemia pokona przeszkody w swym ruchu precesyjnym. Gdyby to nie zostało wtedy wysłane, Ziemia byłaby po prostu zniszczona i tak Wszechświat miał pilnować, by nasza „infekcja” nie rozprzestrzeniała się.
Opis tego naszego działania znajdziecie na moim blogu pod tym linkiem:



Po tym zdarzeniu też przeczytałam w prasie (nie pamiętam linku), że jacyś naukowcy już następnego dnia podali, że zarejestrowali „dziwny” impuls świetlny, którego działania nie znają a jednak sam impuls wygląda na pozytywny dla planety.

Dla czego o tym piszę? ... tu nie chodzi o jakąś popularność ... tu chodzi o zrozumienie, że jako ludzie mamy umiejętnie posługiwać się wolną wolą.
Mamy wielu już ludzi, którzy kontaktują się z resztą wszechświata... publikują to a inni czytają i tak sycą swoją ciekawość. To jest zdecydowanie za mało... czas działać zgodnie z przekazywaną nam wiedzą.
Ani ja ani Hanutka nie jesteśmy naukowcami w rozumieniu naszych społeczeństw ... śmiejemy się, że jesteśmy „dwa kable”, które robią co trzeba bez ubierania tego w dziwne słowa czy nadęte definicje.
Nawiasem mówiąc obie jesteśmy wdzięczne naukowcom wszelkiej maści, którzy swymi badaniami potwierdzają słuszność i prawdziwość naszych działań ... obcych cywilizacji nie interesują nasze naukowe spory i patenty. Oni chcą nam pomóc jednak nie mogą tego uczynić bez naszej osobistej zgody i naszego współdziałania.


Może to właśnie czas przejść od definicji i hipotez do działania.


Sensai o wielu imionach:
Hania, Wanda, Fateha,

Gerlanda, Anillach, Shee




czwartek, 27 listopada 2014

Pierwsze połączenie


27.11.2014



Od jakiegoś czasu spływają na Ziemię co rusz nowe strumienie energetyczne ... nowe dla nas, ziemian. To stwarza ciekawą dynamikę. Ludzie są przynaglani poprzez zdarzenia życiowe do dokonywania korekt w widzeniu tego naszego świata.
Zauważyłam, że jest ogromny nacisk na doprowadzenie do harmonii własnych, rodowych energii ... tylko tyle, lub aż tyle.
Każdy z nas ma w sobie zawarte aż siedem pokoleń różnych energii i odczuć płynących z ich wcześniejszego wykorzystywania. To wygląda nieco tak, że czego nie uporządkowała któraś pra pra bacia (lub dziadek) ... to my otrzymujemy to w spadku i jeśli się z tym nie uporamy przechodzi to na nasze dzieci ... wnuki ... aż ktoś to zrozumie i tym się zajmie.
Dla wielu jest to kontrowersyjne i budzi sprzeciw .. no bo czemu niby ja mam to robić za przodka, którego w dodatku nie znam, a nawet ten przodek już od dawna nie żyje.

To akurat wyjaśnia nieco wiedza o reinkarnacji oraz o komunikacji komórek w ramach jedności ... materiałów w necie na ten temat jest wiele, więc ja rozpisywać się nie będę.

Wraz z przyjaciółką rozważałyśmy jak w miarę bezboleśnie i szybko uporać się z tym porządkowaniem.
Zawsze warto zaczynać od początku .... więc co jest początkiem istnienia mego Ja w tym życiu? 
Myślałam, że jest to nasze narodzenie, pierwszy kontakt po porodzie ... okazało się, że nie.

Okazało się, że moment powstania mego Ja to spotkanie się plemnika tatusia z jajeczkiem mamusi. W tym momencie następuje połączenie energii w jakich będę żyła do końca ziemskich dni i przekazywała te energie swemu potomstwu.
Mało tego, od tego momentu poczęcia dziecko odbiera już wszystkie sygnały z pola ... jako płód wiedzie bardzo intensywne życie emocjonalne ... w tym czasie instaluje pierwsze programy.
Jest to tak intensywny czas dla Ja, że można go porównać do kolejnych lat życia i jest to ponad czterdzieści a czasami do końca wcielenia.
Wow ... pomyślałam, że tym trzeba się zająć ...sprawdzić doświadczalnie tę wiedzę. Zrobiłyśmy sesję z osobistych doświadczeń powstania naszego Ja.
Nie będę opisywać, bo mam coś pełniejszego ... na YouTubie umieściłyśmy nagranie z tej sesji ... sami możecie wysłuchać jak to przebiegało w naszym przypadku i przełożyć na swoje wnioski. Oto link do nagrania:

https://www.youtube.com/watch?v=S4L4DB9A_pk&list=PLy1q3XLqDXKq7Ev6DiQpXbFRzcSlCMr0D




Dla mnie ta sesja zrobiła na prawdę wiele dobrego ... w moim polu pojawia się harmonia energetyczna a życie pięknieje.... czego i Wam życzę.




Sensai o wielu imionach:


Hania, Wanda, Fateha,



Gerlanda, Anillach, Shee


czwartek, 20 listopada 2014

Wiedza i co dalej

20.11.2014

Dzięki nowoczesnym technologiom mamy prawie nieograniczony dostęp do wiedzy ... dosłownie każdy ma możliwość pogłębiania i poszerzania swojej wiedzy ... a mnie zastanawia co z tego wynika?
Większość ludzi porusza się w hipnotycznym śnie ... nawet jeśli czyta to już bez zrozumienia ...  taka powszechna ignorancja i postawa " po mnie choćby śmierć ".

Przepraszam, że tak smutno zaczęłam, jednak nasza ziemska społeczność właśnie tak wygląda, bez względu na wykształcenie ... mają oczy i nie widzą, mają uszy a nie słyszą, mają usta a bełkoczą miast mówić.
Jednak od czegoś trzeba zacząć, więc proponuję w tej kakofonii dźwięku i zamieszaniu postaw po prostu się zatrzymać ... co dziennie na kilka chwil wyjść z Pola świadomości zbiorowej. Po kilku nieudanych próbach w końcu się uda ... usłyszycie wówczas "ciszę"... tak tak własną ciszę.

Właśnie w takim stanie możecie zobaczyć już co nieco ... zobaczyć jak każdy człowiek jest okablowany i podłączony do manipulacyjnych programów.


Programy o których mówię są fundowane dziecku już od poczęcia tak, że przychodząc na świat sporo jest już dobrze zainstalowanych... jednak programowanie trwa, gdyż do szóstego roku życia dziecko jest jak czysta płyta DVD na którą wszystko z otoczenia wgrywa bezkrytycznie.
Dopiero po szóstym roku życia zaczyna rodzić się zdolność oceniania i takie tam atrybuty świadomości. Czyli zdolność odrzucania programów niechcianych.

Innym zagadnieniem jest w jaki sposób posługujemy  się świadomością. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że korzystamy w codzienności jedynie z promila całej naszej świadomości. Stąd część wewnętrzną, głęboko skrytą i zapomnianą nazywamy podświadomością a nawet czasem nieświadomością. To drugie określenie jest bardzo mylące... ale o tym innym razem.

Po co o tym piszę? A no po to, że w codziennym życiu posługujemy się jedynie 0,01 % całości świadomości.
Przyznacie, że brzmi rewelacyjnie ... nasze "świadome" decyzje podejmowane są przez jeden promil świadomości ... resztę załatwiają za nas podświadome programy.... a my po prostu unikamy o tym wiedzy gdyż jest niezbyt wygodna.
No bo jak to, ja mam niby autodestrukcyjne programy fundujące mi biedę czy chorobę ???  To nie może być prawdą, to na pewno winni są ONI, kimkolwiek by nie byli... i to też jest program.

Nie twierdzę, że wszystkie programy są złe ... niewiele z nich wystarczy zmodyfikować, wiele może pozostać niezmienione.... jednak jest bardzo dużo takich, które czas najwyższy usunąć jako szkodliwe.

No tak, powiecie, ale jak to zrobić ... kto to może zrobić ...
Zrobić możesz to tylko TY sam ... owszem dobrze jest skorzystać z pomocy kogoś, kto już zrobił to dla siebie i może cię asekurować w tym procesie, jednak zrobić musisz to sam by usunięcie programów było skuteczne.

Metod usuwania jest tyle co żyjących ludzi, każdy jest niepowtarzalny więc o metodach rozpisywać się nie będę. Za to mogę zapewnić, że miałam zaszczyt asystować wielu ludziom w tym procesie i radować się z nimi krok po kroku odzyskiwaną radością.

Zawsze zaczynamy od podjęcia decyzji o przyjęciu odpowiedzialności za siebie i swoje życie ... resztą będzie wasza indywidualna droga.

Życzę odwagi w podjęciu tak radykalnej decyzji i konsekwencji na drodze jej realizacji, a jeśli będziecie potrzebować asekuracji w tym procesie ... jestem dostępna na Facebooku, Skypie i pod telefonami... wszystkie moje dane są publicznie dostępne.

Szukajcie a znajdziecie mówi mądre porzekadło, więc do dzieła.

Sensai o wielu imionach:

Hania, Wanda, Fateha

 Anillach, Gerlanda, Shee

niedziela, 16 listopada 2014

Jakim jestem dzieckiem

16.11.2014



Każdy z nas jest dzieckiem swoich rodziców i to jest fakt... gdyby mamusia z tatusiem nie dali nam życia, to by nas nie było.

Na czym więc polegają obowiązki rodziców?

A no na daniu życia i pomoc w utrzymaniu się przy życiu do uzyskania samodzielności, czyli do około 20 lat w warunkach współczesnych ... przed wiekami ten obowiązek kończył się kilka lat wcześniej, mniej więcej w momencie uzyskania dojrzałości płciowej.

Dziecko na starcie .. do mniej więcej 6 roku życia ... jest jak czysta płyta DVD. Nagrywa wszystko ... dosłownie wszystko, również z TV i otoczenia ... jak leci, bezkrytycznie. 
Świadomość dziecka i co za tym idzie możliwość wartościowania przydatności budzi się po szóstym roku życia ... zadaje nadal wiele pytań a z uzyskanymi odpowiedziami bywa różnie i tak wchodzi w burzliwy wiek buntu.

I nie ma tu znaczenia czy robi to głośno czy po cichu... reaguje agresją lub autoagresją. I właśnie tu powinien rozpocząć się proces ponownego odcinania pępowiny ... jednak kanon społeczny nie ułatwia tego zadania rodzicom ... do ukończenia 18 lat to rodzice odpowiadają nawet karnie za czyny swych latorośli ... z drugiej zaś strony jest ogromny nacisk, że dziecko ma prawo do swoich wyborów (za które nadal odpowiadają rodzice).

Oczywiście ten obraz dotyczy przeciętnej rodziny i nie obejmuje patologii.


Tym razem nie o rodzicielstwie a o dziecięctwie będzie.

Proponuję zastanowić się ... jakim dzieckiem ja jestem, nie ważne czy rodzice jeszcze żyją czy już nie ... nawet gdy rodzice już nie żyją, jesteśmy z nimi powiązani albo wdzięcznością, albo powrozem zarzutów.
Jeżeli ja piszę a Wy czytacie te słowa, to jasno wynika, że rodzice w podstawowym zakresie wypełnili swoje zadanie i należy się im oddać wdzięczność.
A jak jest? ... nazbyt często mamy tyle pretensji do rodziców, że nie ma w nas zgody na poziomie duszy przyjąć ich takimi jacy są.

Dla nas ma to niezbyt miłe konsekwencje. Kiedy odrzucamy mamusię, tatusia, czy oboje rodziców... wtedy zamykamy sobie dostęp do skarbca energii rodowych. Pozbawiamy się sami możliwości życia kreatywnego, godnego i poczucia spełnienia.
Nagrałam wykład o energiach rodowych a tu link do nagrania:

https://www.youtube.com/watch?v=Xp7Nz3znrH8



Zachęcam do refleksji nad tym jakim dzieckiem jestem i czy akceptuję rodziców i ich życie ( nie mylić akceptacji ze zgodą, czy powielaniem ich życia).


 Do tematu jeszcze będę powracała gdyż jest to żywotny aspekt każdego z nas.








Sensai o wielu imionach:

Hania, Wanda, Fateha
Gerlanda, Anillach, Shee

piątek, 14 listopada 2014

Co jem a czym się karmię




14.11.2014

Długo rodził się we mnie ten temat niby łatwy a jednak trudny do pojęcia.
Na co dzień jesteśmy zarzucani wręcz ofertami diet najróżniejszej maści i bardzo często sprzecznymi ich zaleceniami... i wszystkie one pomijają takie składniki jedzenia jak emocje oraz myśli.
A właśnie myśli i emocje są decydującym czynnikiem sięgania po inne pokarmy.

Tak więc pytanie jest prozaiczne :czym się karmisz ?

Cały ambaras jawi się w wielowymiarowości istoty ludzkiej. No bo niby jeden człowiek a posiada wiele ciał, jakby powłok składających się na ziemską istotę. Do tego każdą z tych powłok utrzymuje nieco różniąca się energia, i tak :

  • ciało fizyczne, biologia potrzebuje pokarmu stałego, białek, węglowodanów, minerałów i jeszcze wielu składników pokarmowych.
  • ciało mentalne, to powłoka utkana z naszych myśli, czyli tych, na których skupiliśmy uwagę minimum 17 sekund.
  • ciało emocjonalne jak sama nazwa wskazuje operuje na niskich lub wzniosłych emocjach
Tak więc zadając sobie pytanie czym się karmię? należy sprawdzić co sobie dostarczamy do wszystkich tych ciał.

Niby to proste, wiec zobaczmy jak to jest na przykładzie.

Załóżmy, że mam osłabioną wątrobę i będąc na imprezie zajadam się wszystkim co ciężkostrawne jak bigos i temu podobne. Dostaję boleści i ... myślę o tym bólu oraz emocjonalnie mam pretensje do całego świata no i gotowe... pogotowie lub coś zbliżonego. To jedna skrajność. A teraz druga skrajność. Na tej samej imprezie unikam jedzenia, które mi może zaszkodzić... myślę o doskonałej atmosferze ... w emocjach powstaje radość i zadowolenie. Może być jeszcze wiele pośrednich zachowań i okazuje się, że w każdej sytuacji karmię się czym innym.

Od tego czym się karmię już tylko krok do odkrycia jak żyję.

Dla mnie częste zadawanie sobie tego pytania bardzo pomogło gdy wyprowadzałam swoją istotę ze skrajnych i niemiłych sytuacji.



Sensai o wielu imionach:
Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillach, Shee


środa, 12 listopada 2014

Słowa i słówka


12.11.2014


Wszystko jest energią ... falą ... pulsacją daną przez Ducha (można też nazwać Jam Jest czy bogiem, to nie ma znaczenia).

Tak więc słowa jakimi się porozumiewamy też są energią ... zapytacie co z tego?
Ano bardzo wiele ... zróbcie takie malutkie ćwiczenie : wypowiedzcie jakieś słowo i poczujcie jakie emocje w was porusza, wypowiedzcie inne słowo i porównajcie odczucia... dla przykładu można użyć słów cytryna ... i ... banan.

Teraz już sami wiecie, że słowa to coś jakby klucze otwierające bramy do emocji.

Ludzie zwyczajowo spierają się o słowa, nie wiedząc jakie słowo otwiera w nich jaką emocję.

Dam ponownie przykład: Matuszka (w rosyjskim)... Muter (w niemieckim) ... i Mamusia ( w polskim).... one wszystkie wskazują na to samo, na naszą rodzicielkę i od emocji jakie mamy do rodzicielki zależy w jaki sposób je wypowiadamy i jakie energie poruszamy.
I zdarza się nader często, że ktoś z czułością mówi „ mać moja kochana” a inna osoba oburza się jak można tak brzydko mówić o swojej matce... no i jak na dłoni widać, że to ta oburzona osoba ma problem, bo w niej poruszyły się emocje 

niezgody.

Przykłady można mnożyć, jednak nie jest to moim celem. Chcę jedynie pokazać jak powstają konflikty poprzez różne pojmowanie słów. 

A w energiach nie chodzi o pojmowanie... w nich chodzi o doświadczanie, smakowanie.

Tak więc należy powrócić do zapomnianej umiejętności czucia energii... zwierzęta tej zdolności nie zatraciły i one doskonale wyczuwają energie a nawet je widzą... zresztą wielu ludzi już też tym się posługuje.

Piszę o tym, bo jest bardzo ważne wyczuwanie co dzieje się w moim POLU, jakie dominują w nim energie i ... jak mogę je wykorzystać dla swojego dobra.

Jak zauważyliście namawiam do czucia słów ... czyli sięgania do mózgu brzusznego (hara) bo tylko tak zakończymy słowne potyczki, erystykę i dyskusję ego na ego.

Mamy nawiązywać szeroko pojętą współpracę z planetą oraz wszystkimi jej gośćmi a jedynym wspólnym językiem dla wszystkich istot jest język energii emocji.

I powiem wam, że nie jest to jakaś ciężka praca ... wystarczy z szacunkiem siebie obserwować, odważnie przyznać się, że to jest we mnie i z całym zaufaniem przyjąć każdą emocję jaka się nam przedstawia ... bez względu na to w jakich okolicznościach i od kogo uzyskamy o nich informację.





Sensai o wielu imionach
Hania, Wanda, Fateha,

Gerlanda, Anillach, Shee

czwartek, 6 listopada 2014

Potęga i moc

06.11.2014

W środę jak co tydzień mam zajęcia pro publiko bono, jedne o 19 kiedy to wprowadzamy harmonię w swoje życie i przestrzeń... drugie o 21, kiedy to zasilamy torus bogactwa i obfitości dla planety i wszystkich jej gości.

Ten torus okazało się, że dla wielu jest niezastąpioną pomocą ... jednak dla większości trwających w niskich destrukcyjnych wibracjach jest przysłowiową solą w oku. Mamy więc co jakiś czas ciekawe doświadczenia i ... wczoraj właśnie też tak było.


Bardzo szybko okazało się, że mamy jakiś gości, którzy usiłują być dla nas niewidoczni ... okazało się, że to roboty, które miały za zadanie zniszczyć torus. Oczyściłyśmy z tych robotów przestrzeń a statek obcej cywilizacji został ... trochę pod przymusem ... odesłany.

Co się jednak okazało ... otóż energie te są bezwarunkowe a to oznacza, że mogą być używane zgodnie z wolną wolą człowieka tak do tworzenia, jak i do niszczenia. 

No i właśnie wykryłyśmy, że pod ziemią są tajne laboratoria, w których znajduje się kilka poziomów inkubatorów, w których są już prawie dojrzałe roboty w ludzkich ciałach... jacyś naukowcy to opracowali... jacyś bogacze to finansowali ... rzesze ludzi zatrudniało się tam dla dobrych poborów, choć wiedzieli, że te roboty mają za zadanie wyniszczyć większość, a właściwie wszystkich docelowo, ludzi.

No ręce opadają... jak ma być dobrze, skoro takie sprawy wyprawiają ludzie... wśród tych ludzi był tylko jeden reptilian.

Wspólnymi silami doprowadziłyśmy do kolapsu tego obiektu ... zniszczenia robotów ... zniszczenia całej dokumentacji wraz z nośnikami wirtualnymi, by zapobiec kolejnej próbie odtworzenia tego niecnego projektu. Duchy natury, które były uwięziona zostały wypuszczone i już naprawiają szkody. Z ludźmi o tak niecnych postawach też już sprawa załatwione, nie będą mieć możliwości uczestniczyć w takich procederach ... nie powiem zadowoleni to oni nie byli.

Był to spory wysiłek energetyczny, więc poszłam spać w nadziei regeneracji sił i ... nastąpił ciąg dalszy mojej edukacji.

Jak zwykle mam kłopot z opisaniem tych żywych obrazów, więc postaram się jedynie przekazać sens tego w czym mnie edukowano.

Sprawa dotyczy naszych wszystkich emocji, które mają przeogromną potęgę i moc i ... tylko my sami możemy zrezygnować z ich używania. Mowa tu o emocjach... nie o uczuciach.

Skala tych emocji jest rozpięta od skrajnej agresji po miłość matczyną ... a wszystkie one czemuś służą i są w stanie dosłownie góry przenosić... jedyne co jest wymagane, to nauczyć się nimi zarządzać i trafnie używać... ten, który to osiągnie staje się poetycko ujmując równy bogom.

W czym jest „pies pogrzebany”, że o tym nie chcemy wiedzieć ... nie dajemy wiary własnej Istocie?


Otóż ci co zniewalają rasę jako całość ... przez wieki i konsekwentnie nadużywając straszenia ... odłączyli ludzi od strumienia czystego sumienia a w to miejsce wprowadzili moralność, policję, sądy i cały aparat ucisku. Dalej wpoili doktryny o tym jakoby emocje były złe i przykładnie już poprzez normy społeczne karani są ci, co mają odwagę przyznać się do posiadania emocji.

Tak stworzona została cywilizacja bardzo słabych ludzi opierających się na wyssanych z palca doktrynach i robią , jak stado baranów, to co pasterze im karzą ... posłusznie, bezwolnie, bezmyślnie pilnują porządku niewolniczego, w którym cała społeczność Ziemi tkwi do dziś.

Od dziecka, już w przedszkolu i szkole wpajane są etyki moralności i tabliczka mnożenia zamiast nauczania jak zarządzać emocjami i strumieniami energii, które i tak przez nas przepływają... a wszystko to po to aby osobnik nie zorientował się, że jest w położeniu niewolnika i systematycznie okradany jest z własnej mocy twórczej ... odbierane jest mu całe bogactwo ducha i materii i to za osobistą zgodą.

Mówiąc prościej cały system nastawiony jest na takie kształtowanie człowieka by sam z własnej woli właśnie tej wolnej woli pozbył się na rzecz innych.

Jaka potęga jest emocji, to waśnie pokazano mi ... jeszcze teraz moje komórki drżą, bo nie były używane do przepuszczania pełnej mocy ... a i resztki społecznej edukacji też się odezwały i miałam trochę zajęcia ze strachem przed tą potęgą ...

Zostawiam Was z tymi przemyśleniami ... będę wdzięczna za podzielenie się w komentarzach własnymi doświadczeniami mocy i umiejętności nią zarządzania ... to może okazać się niesamowicie cenne dla wielu, którzy właśnie się budzą z letargu i nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić.





Sensai o wielu imionach:
Hania, Wanda Fateha,

Gerlanda, Anillach, Shee