wtorek, 21 października 2014

Wewnętrzne dziecko


21.10.21014




Jest to zwrot bardzo często używany ... często bez wiedzy co za energię niesie w sobie.

A ten piękny zwrot określa wszystkie zablokowane w nas ... od początku, od pierwszego wcielenia ... energie.

Tak więc nasze wewnętrzne dziecko jest pozbawione równowagi i harmonii. Ono często jest wystraszone, smutne, pełne ran i bólu... lub odwrotnie, tak rozhukane i psotne, że przynosi nam problemy i konflikty.
Naszym zadaniem jest zaopiekować się tymi energiami. Trzeba je oczyścić, transformować i pozwolić dorosnąć temu dziecku do poziomu naszej świadomości.
Wtedy to nasze wewnętrzne dziecko integruje się z pozostałymi energiami w całość.

Zapytacie dla czego tak się trudzimy z naszym wewnętrznym dzieckiem skoro jest to aż tak proste?

Składa się na to wiele powodów. Jak powszechnie wiadomo nie wszyscy z nas potrafią wychowywać dzieci tak, aby zapewnić im bezpieczeństwo i pozwolić jednocześnie na pełnię ich ekspresji. Ta nieumiejętność kładzie się jako duża przeszkoda w przywracaniu harmonii.

Jeśli jesteśmy nadmiernie surowi i wymagający, to żadne dziecko nie będzie szczęśliwe ... pochwałami dużo łatwiej jest osiągnąć efekt wychowawczy.

Jeśli będziemy traktować dziecko jako coś, co nam w życiu przeszkadza...efekt będzie też marny.

Wcale nie jest łatwiej, gdy traktujemy nasze wewnętrzne dziecko jako zdeponowaną mądrość i bezmyślnie pozwalamy mu rządzić naszym życiem.

Jest też inny skrywany powód... brak odpowiedzialności za siebie i swoje życie. Nie chcemy przyznać się do różnych błędów i energie te automatycznie są przesuwane do wewnętrznego i tak przeładowanego dziecka.


Jak łatwo zauważyć, tylko tych kilka wymienionych przyczyn sprawia, że mamy na prawdę dużo zablokowanych energii. Jeśli nie znamy tego mechanizmu, to chwalimy się jak to pięknie nam pomaga wewnętrzne dziecko .... tylko czy to
 może być prawdą?

Jeśli mamy tyle po blokowanej energii, to skąd możemy czerpać na bieżące życie zasoby? Najczęściej uzupełniamy te braki całkiem nieświadomie od innych Istot, co można nazwać mało elegancko zwykłą kradzieżą.

Skoro niechętnie przyznajemy się do popełnionych błędów czy pomyłek... wówczas dziecko wewnętrzne tkwi w roli "kozła ofiarnego" i ... na pewno nie jest w stanie pomóc budować harmonię, bo całkowicie je pochłania walka o przetrwanie. A przecież ono jest częścią naszej tożsamości, wprawdzie tej nie chcianej, tego cienia chowanego pod dywan.


Teraz, w nowych energiach Ziemi nie można już dłużej chować cienia, on będzie nachalnie domagał się zauważenia go i transformowania.
Więc, przykładowo, kiedy ktoś nas niesłusznie skrzyczy to zwróćmy uwagę jak przyjmujemy atak... jeśli się kulimy lub uciekamy, to można być pewnym, że nasze wewnętrzne dziecko ma jakieś rany domagające się natychmiastowego uzdrowienia.
Nie szukajmy winnego ani jakichkolwiek usprawiedliwień... przytulmy to nasze dziecko i wytłumaczmy mu sytuację.
Moja wnusia Oleńka

Warto też przypomnieć, że dzieci do około szóstego roku życia funkcjonują tylko na podświadomości... dopiero po tym okresie zaczyna się rozwijać świadomość.
Co nam daje ta wiedza?

Małe dziecko jest jak czysta płyta CD... co nagra, to odtwarza nieraz do końca wcielenia. Po ukończeniu szóstego roku włącza się świadomość, czyli zdolność rozróżniania, analizy i syntezy... wtedy też dzieci wchodzą w bardzie lub mniej burzliwy okres buntu i ... jest to dobre. Jednak wcześniej nagrane "programy i filmy" nadal tkwią w podświadomości tak długo, aż zostaną wykasowane i zmienione przez daną osobę. Między innymi są to właśnie energie wewnętrznego dziecka i nie może jeden człowiek zrobić porządku z wewnętrznym dzieckiem drugiego. Owszem, spotkałam ogłoszenia wiele obiecujące... jednak to nie jest uzdrawianie... zawsze to jest manipulacja!

Prawdziwe uzdrawianie może zaistnieć tylko wtedy, gdy samodzielnie decydujemy się tego dokonać.

Dobrze gdy jest osoba wspierająca swoimi wibracjami te wysiłki, gdy pomaga w ten sposób zainteresowanemu zobaczyć siebie i swój problem z wyższej wibracyjnie pozycji. Jednak osoba pomagająca ma tylko BYĆ i z pełną akceptacją oraz współczuciem towarzyszyć w procesie samouzdrawiania.


Tak więc kochani... dajmy spokój dobrym radom, a w to miejsce nauczmy się stawiać dobre pytania. Ha dobre pytanie to podobno już połowa odpowiedzi... jednak szansę na znalezienie odpowiedzi oddawajmy w ręce tych, którzy poszukują... pamiętajmy, że nikt z nas nie jest ani lepszy, ani gorszy... za to każde z nas jest niepowtarzalne w swej różnorodności.


Kocham Wszystkie Istoty.

Sensai o wielu imionach
Hania, Wanda, Fateha,
Gerlanda, Anillah, She







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz